Masywne,
czarne wrota Azkabanu otworzyły się na oścież. Po chwili z
więzienia wyszło kilka osób. Na przodzie szło dwóch
strażników. Mieli na sobie czarne szaty, ich twarze
zasłaniały maski, a w dłoniach trzymali różdżki. Tuż za
nimi zmęczonym krokiem dreptał młodo wyglądający, blond włosy
chłopak. Miał na sobie postrzępioną, szarą szatę, a jego twarz
wyglądała wręcz upiornie. Draco Malfoy nie był już przystojnym
arystokratą, którego szlachetność było widać na każdym
kroku. Po roku spędzonym w Azkabanie, młody czarodziej był wrakiem
człowieka. Jego włosy straciły blask i jedwabistość. Chód
stał się ciężki i wymęczony. Na całym ciele widać było
siniaki, blizny i zapuchnięcia. Draco był dla strażników
zabawką, na której lubili się wyżyć. Tuż za więźniem
szli dwaj kolejni strażnicy. Patrzyli na niego z odrazą i obelgą
widoczną w oczach. Kiedy tylko grupa wyszła na wielki plac przed
budynkiem, Draco podbiegł do matki. Narcyza uśmiechnęła się
tuląc do siebie syna. Blondyn uklęknął, chowając twarz w jej
ramionach. Miał już dosyć dręczenia i upokarzania. Zapłakał,
uświadamiając sobie, że jest wolny. Głęboko odetchnął i
podniósł się z kolan, uśmiechając się mimo łez.
-
Do domu - Narcyza objęła mocno syna i deportowała się z nim do
Malfoy Manor. Rezydencja Malfoy'ów ciągle była niesamowitym
miejscem. Narcyza dołożyła wszelkich starań, aby ministerstwo jej
nie zarekwirowało, jako odszkodowania za poczynania Lucjusza i
Dracona. Teraz blondynka szybkim krokiem prowadziła syna ku drzwiom
apartamentu. Po raz pierwszy od ponad roku, mogli razem zjeść
obiad.
-
Tak się cieszę, że już wróciłeś - Narcyza siedziała tuż
przy synu - chciałam cię odwiedzić, ale ministerstwo skutecznie to
utrudniało. - ściszyła głos - Ciągle nam nie ufają. Sądzili,
że chciałam dać ci różdżkę. Draco
przymknął oczy
-
Jestem już w domu. Nie mówmy o tym, proszę - głos chłopaka
ciągle był delikatny. Resztę obiadu zjedli w milczeniu. Po
skończonym deserze, Draco przytulił się do matki
-
Wszystko będzie już dobrze. Rozmawiałam z kilkoma ludźmi, którzy
mogliby cię zatrudnić..
- Jutro - wyszeptał blondyn
zasypiając.
Głośne krzyki obudziły Dracona.
Chłopak poderwał się i wyjął z kieszeni różdżkę. Domem
wstrząsnął wybuch, który utworzył głęboką dziurę w
ścianie. Przez nią, blondyn zobaczył jak jego matka walczy z
zamaskowanymi czarodziejami niszczącymi ich dom. Draco natychmiast
do niej podbiegł. Bał się, bo napastników było dziewięciu.
Nie mamy szans, powiedział w duchu załamany. Nagle na teren posesji
aportowało się kilkanaście osób w niebieskich szatach.
Aurorzy zaczęli obezwładniać atakujących. W tłumie przybyłych,
Draco zobaczył Harry'ego Pottera. Brunet ubrany w niebieską szatę,
w okularach i wiecznie rozczochranych włosach wyglądał wręcz
oszałamiająco. Draco zbił się w duchu za takie myśli. Słysząc
krzyk kobiety, Draco zamarł. Zauważył, jak jego matce różdżka
wypada z dłoni, a w jej stronę kieruje się zielony promień
niosący śmierć. Blondyn już podnosił różdżkę,
zamierzając zabić atakującego. Nie zważając na konsekwencje,
uniósł swoją broń.
- Nie rób tego - Draco zobaczył,
jak Potter ożywia marmurowego psa, który zasłonił Narcyzę.
Zaklęcie odbiło się od zwierzęcia, które rzuciło się na
napastnika. Potter uratował moją matkę, Draco otworzył zdziwiony
oczy, po czym poczuł niemożliwy do zniesienia ból. Upadł,
mdlejąc. Ostatnią rzeczą, jaką widział, był Harry mamroczący
jakieś zaklęcia.
Słońce przedarło się przez zasłony
pokoju oświetlając zielone ściany. Draco natychmiast zamknął
oczy. Po roku w Azkabanie, nie był przyzwyczajony do światła.
Jęknął, gdy poczuł ból w okolicy żołądka. Blondyn
nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się po pokoju. Był sam, leżał w
łóżku postawionym tuż obok okna. Naprzeciwko stało dębowe
biurko, a na nim pergamin i pióra. Ulubione narzędzia
Dracona. Mało kto wiedział, że były ślizgon był artystą. Pisał
wiersze i teksty piosenek. Na widok swoich atrybutów,
uśmiechnął się delikatnie i wtulił w poduszkę. Był w domu,
wolny, a jego matka była cała. Ale czy na pewno? Niemal w tej samej
sekundzie Draco wyskoczył z łóżka wybiegając z pokoju. Nie
zważał na bóle, które go łapały. Po parunastu
sekundach, zdyszany opierał się o poręcz schodów, gdy
zobaczył, że Narcyza siedzi w kanapie i rozmawia z Harry'm
Potterem. Brunet miał poszarpaną szatę, a na twarzy dwa porządne
siniaki. Blondyn nie potrafił podejść. Przez cały okres ich
wspólnej edukacji, Draco był zawsze niemiły dla Harry'ego.
Nie życzył mu śmierci, nie był swoim ojcem. Ale chciał, żeby
cierpiał. Malfoy zazdrościł Harry'emu szacunku jakim darzyło go
społeczeństwo. Szacunku, który nie był wywołany strachem i
bogactwem jak w przypadku Malfoy'a, ale walką ze złem. Walką o
przetrwanie. Walką o lepszy los dla świata. Draco nie chciał być
zły, ojciec zmusił go do przyjęcia mrocznego znaku. Kazał mu
przygotować wszystko, by Dumbledore umarł. On i czarny pan byli dla
Draco najgorszymi katami. Szanował ich i nienawidził. Bał się i
chciał zasłużyć na ich uwagę. Kiedy wreszcie, Voldemort zginął,
a Lucjusz trafił na dożywocie do Azkabanu, Draco odetchnął. Był
wolny. Mógł zasłużyć na szacunek społeczeństwa własnymi
siłami. To właśnie przesądziło, że blondyn zebrał siły i
podszedł stając przed Potterem.
- Ja..dziękuję - zmusił się do
spojrzenia mu w oczy.
Harry przyjął spojrzenie. Jego oczy
wyrażały lekkie zdziwienie i radość. Dopiero teraz, Draco
zauważył jak zielone oczy wybrańca oddają jego urok. Zdecydowanie
była to najładniejsza część wyglądu aurora.
- Nie ma za co. Taka moja praca Malfoy
- Harry wzruszył ramionami.
Draco spuścił wzrok. Spodziewał się
tego, ale i tak dobiła go obojętność Pottera. Wiedział, że na
nią zasłużył, ale był gotowy zrobić wszystko, by nikt nie
pamiętał o jego przeszłości. To przez nią, blondyn wiedział, że
nigdy nie zasłuży na przyjaźń Harry'ego.
Narcyza przyglądała się scenie lekko
zaskoczona. Zawsze znała Draco jako inteligentnego, odważnego i
pewnego swoich słów człowieka. Rozumiała, że Azkaban mógł
lekko go podłamać, ale nie całkowicie zmienić. Dracon nigdy nie
był zawstydzony. Jego wzrok biegł po salonie zawsze wracając do
Harry'ego. Narcyza wiedziała, że musi to zbadać. Teraz jej syn był
najważniejszy.
- Draco, siadaj. Musisz odpoczywać. -
Narcyza szybko wstała i biorąc syna pod ramię posadziła go na
sofie. Sama usiadła obok i spojrzała na Harry'ego - Zastanawialiśmy
się kto mógł to zorganizować ten atak - spojrzała
oczekująco na bruneta.
Harry odłożył kielich wina
- Myślimy, że to ekstremiści
uprzedzeni do byłych śmierciożerców i ich rodzin. Ostatnimi
czasy zdarzyło się kilka ataków na domy byłych sług
Voldemorta. Dom Crabbe'ów, Rosier'ów... Oczywiście są
to akcje spontaniczne, łatwo je namierzyć i w porę powstrzymać.
Ministerstwo odblokuje wasze depozyty pieniężne, byście mogli
naprawić szkody. - Harry przypomniał sobie rozmowę z ministrem i
wszelkie jego dyspozycje
- Użycie przez was różdżek
było całkowicie uzasadnione, więc Departament Prawa Czarodziejów
nie wyciągnie konsekwencji. Nawet wobec ciebie... Draco - Harry
pierwszy raz użył imienia Malfoy'a. Sam nie wiedział czemu to
robi. Poczuł, że powinien tak mówić. Kiedy wypowiedział to
imię, zauważył, że jest ładne. Uśmiechnął się w duchu na tą
myśl.
Draco podniósł głowę słysząc
swoje imię z ust Pottera. Odetchnął ze świadomością, że złoty
chłopiec potrafi nazwać go po ludzku. Słysząc bicie zegara
zerknął na niego i zobaczył godzinę trzynastą. Równo o
tej godzinie Malfoy'owie jadali obiad. Narcyza wstała, a zaraz potem
zrobił to Harry.
- Naprawdę jeszcze raz dziękuję za
pomoc. Jesteśmy okropnie wdzięczni. Znowu zawdzięczamy ci życie -
uśmiechnęła się.
Harry pokiwał głową i zaczął
kierować się ku wyjściu.
- Może niech zostanie na obiedzie? - z
ust blondyna wypadły słowa, których znaczenie pojął
dopiero po ich wypowiedzeniu. Odwrócił wzrok, chcąc ukryć
rumieniec.
Narcyza szybko zlustrowała sytuację.
Prostując się z godnością, podeszła do Harry'ego.
- To dobry pomysł. Zapraszamy -
położyła mu dłoń na ramieniu kierując w stronę jadalni.
Draco uśmiechnął się wyciągając
na sofie. Dawny ślizgon powoli wracał, z czego blondyn ogromnie się
cieszył.
ciekawe co bedzie po obiedzie? deser??
OdpowiedzUsuńMmmm bardzo mi się podoba pierwszy rozdział :) Osobiście uwielbiam nie kanonicznego Draco, wiec dla mnie jest to jak najbardziej plus :) Czekam na kolejne rozdziały, postaram się na bieżąco komentować wszystkie :)
OdpowiedzUsuńA na razie życzę weny, czasu i możliwości :3
~Seme
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi tez sie spodbal rozdzial, wgl lubie czytac draco qiec same masz plusy u mnie, czekam na nastepne rozdzial, i jestem ciekawy co po obiedzie bedzie, :-)
OdpowiedzUsuńJest ok, ale czyta się to koszmarnie. Wyslij mi to na maila sunshine91@spoko.pl
OdpowiedzUsuńpoprawie Ci ten rozdział. Wszystko sie zlewa, dialogi z narracja itp. Trzeba to poprawic, a tak to pomysl ciekawy :)
Super, jedyny minus jaki widzę to dialogi wpisane w tekst. Czekam na następny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńMerlinie, nadal nie mogę pojąć, jak Ty to robisz?
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo nie cierpię Drarry, a Ty po prostu jednym rozdziałem sprawiłeś, że chcę więcej o.O
W porównaniu do "Bladej Nocy" tu zdania są pisane trochę nie przemyślanie.
"Narcyza wiedziała, że musi to zbadać. Teraz jej syn był najważniejszy.
- Draco, siadaj. Musisz odpoczywać. - Narcyza szybko wstała i biorąc syna pod ramię posadziła go na sofie..."
W krótkim czasie użyłeś dwa razy imienia "Narcyza" co jakoś mi nie pasuje, ale nie jest też tak źle ;)
Ekstremiści powiadasz? Pierwszy raz natknęłam się na bloga, na którym są oni wprowadzeni do historii, plus dla Ciebie :D
"Jesteśmy okropnie wdzięczni. Znowu zawdzięczamy ci życie" wdzięczni i zawdzięczamy w zdaniach koło siebie- to też nie brzmi za dobrze. Może lepiej by brzmiało "Jesteśmy Ci wdzięczni, że po raz kolejny uratowałeś Nam życie"
Coś czuję, że w kolejnych rozdziałach pojawi się Lucek, ale nie dowiem się, dopóki nie przeczytam ;)
Więc bez zbędnych przedłużeń, w kilku słowach powiem, że blog już wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Lecę czytać dalej, zostało mi tylko 10 rozdziałów ;P
Życzę weny, naprawdę mnóstwo weny, abyś mógł kontynuować pisanie zarówno tego, jak i reszty Twoich twórczości <3
Pozdrawiam,
~Rose Lily Evans
PS: Komentarz krótki, ale muszę zostawić coś na resztę notek :D
Może po prostu mam talent? :)
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę drarry to naprawdę fajny moim zdaniem pairing i staram się przekonać do niego czytelników. Jeżeli dobrze mi to wychodzi, to naprawdę się cieszę i dziękuję Merlinowi.
Tak, ale na obronę pisałem chcąc go zaprezentować jak najszybciej światu. Z każdym następnym rozdziałem jest lepiej.
Tak, musisz czytać by dowiedzieć kto się pojawi w historii :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3
Pozdrawiam
~ Kawaiiiiboy alias Poko alias Lucius <3
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och Draco taki nie pewny... pięknie, ciekawe jak będą rozwijać się ich relacje i mam przeczucie, że Lucjusz się jeszcze pojawi...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia